A o to One Direction

A o to One Direction

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział X: Sorry for party rocking !

***Sercem Anety***

W poprzednim rozdziale:
...Natychmiast ruszyliśmy z Zaynem w stronę Izy i Nialla...
Dostałam białej gorączki, gdy to zobaczyłam. Myślałam, że ich pozabijam !!!

A: Co tu się dzieje ! - wbiegłam do kuchni rozzłoszczona.
Z: O kurwa...co wyście... - przerwał mu Niall.
N: Aneta ja za wszystko zapłacę...
I: To był wypadek.. - podeszłam do okna.
A: Czy wyście poszaleli ?! Wybiliście mi okno ! Ja pieprze...Na chwile was samych zostawić. - przyglądnęłam się dziurze wielkości pięści. - Jak wy to zrobiliście !? Czym !?
N: No bo my...To był wypadek...Ja chciałem...My chcieliśmy...
I: Ja ci to powiem - przerwała jąkanie Nialla. - Bo my chcieliśmy znaczy...jako, że chłopcy przyjechali, to my chcieliśmy to uczcić i...otwieraliśmy szampana...
A: Jakiego kurwa szampana !? Ja nie miałam żadnego szampana !!
N: No bo on był mój...
A: Aha, okey...i co ? Postanowiliście mi nim przyjebać w okno tak ?! - spojrzałam rozwścieczona w stronę tej dwójki.
I: Nie ! Poprostu go otwieraliśmy. Niall ma go z podróży i miał go w torbie...Nie pomyśleliśmy, że może być, aż tak zbuzowany...
Z: Niall ! Debilu ! Spoko, rozumiem, że się zbuzował, ale ciężko Ci było pomyśleć, żeby otwierać go ku górze ?! Co ci odjebało, żeby trzymać go płasko ?! - spojrzał w jego stronę.
N: Przestań się rzucać...Gdybym wiedział, że trafi w okno to bym go w ogóle nie otwierał.- burknął.
A: Przestańcie ! Nie interesuje mnie czy chciałeś czy nie ! Stało się..Bardziej się martwię o to, jak my będziemy teraz spać ?! Na dworze jest jeszcze zimno. Zawieje nas tu !
I: Na dzisiaj można powiesić jakiś ręcznik, albo koc, a dziurę zakleić taśmą. Jutro przejdziemy się do szklarza.
A: No raczej...
N: Jeszcze raz Cię przepraszam, serio to był wypadek. - powiedział drapiąc się po karku.
A: Trudno stało się. Ale wszelkie koszty ty ponosisz.
N: Bez dwóch zdań.
I: Skoro atmosfera się polepszyła to może wypijemy tego szampana ? - wszyscy spojrzęli się na mnie.
A: Wybilście okno, po to by go wypić, więc na marne raczej to nie poszło.
Z: Spokojnie. Jutro będzie stała tu już nowa szyba.
A: Taa, oby... - w tym czasie Iza rozlewała szampana. Odeszłam od okna i bum...klapsłam na dupsko. Wszyscy wybuchli śmiechem. Poślizgnęłam się na rozbitym szkle...
Z: Haha, nic ci nie jest ? - wstałam rozbawiona sytuacją.
A: Nie, nic haha, ale fajtłapa ze mnie...Weźcie to posprzątajcie...
I: Pójdę po miotłę. - i wyszła z kuchni.
Z: Nie zaczekaj, ja się tym zajmę. - poszedł za nią.

***Sercem Izy***

I: Nie musisz tego robić, poradzę sobie. - weszłam do łazienki rozglądając się za szufelką.
Z: Wiem, że tak, ale ja chcę ci pomóc. Więc gdzie jest miotła ?
I: Powinna być tam w składziku. -wskazałam palcem na drzwi. Po chwili usłyszałam głośne łomotanie. - Hahahaha co ci się stało ?
Z: Miotły mnie zaatakowały. Jeezu, jaki ona ma porządek.. - odparł próbując się wydostać spod zmiotek i mopów.
I: Haha pozwól, że ci pomogę. - zaczęłam ściągać z niego ten bałagan.
Z: Ale żałosna sytuacja.
I: Spokojnie nikomu nie powiem hehe - podniosłam Malika z podłogi.
Z: Dzięki. - i spojrzeliśmy sobie w oczy. W schowku było ciemno, jedynym światłem było to te dobiegające z łazienki. Brunet stał naprzeciwko mnie, dzielił nas może centymetr. Ręce zaczęły mi się pocić. Zapadła idealna cisza. Żadne z nas nic nie mówiło. Słyszałam szybkie bicie naszych serc. Malik zaczął zbliżać swą twarz do mojej. Serce chciało, by to się stało, jednak rozum podpowiadał mi, że to za wcześnie i ostatecznie to właśnie jego posłuchałam.
I: Khym...- przerwałam tą ciszę, cichym kaszlnieńciem. Nie mogłam zdobyć się na nic innego, gdyż zaschło mi z emocji w gardle.
Z: Rozumiem, nie chcesz...
I: Nie to nie tak, poprostu nie jestem na to gotowa. NIe w tym momencie.
Z: Dobrze, nie chcę niczego pospieszać. - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek, po czym podałam mu miotłę.
I: Robota czeka. - zaśmiałam się i poklepałam go ochoczo po ramieniu.
Z: Taa...- przewrócił oczami i uśmiechnął się od ucha do ucha.

***Sercem Anety***

Po dłuższym czasie do kuchni wszedł Zayn:
A: Co tak długo ?
Z: Nie mogliśmy znaleźć miotły. - odpowiedział unikając spojrzenia.
N: Akurat...- Niall zaśmiał się jak gdyby znał inną wersję, na co Malik odpowiedział groźnym spojrzeniem.
I: Znalazłam tą szufelkę ! - do kuchni wparowała Iza.
A: Szufelkę ? A to nie była miotła ? - Zayn rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie.
I: Szufelka i miotła. Masz tam straszny bałagan. - w tym czasie Zayn zamiótł odłamki, a Iza podała mu szufelkę.
A: Do prawdy...-puściłam jej oczko i podałam lampkę szampana.
N: No to toast.
I: Za ?
Z: Za pobite okno hehe.
A: Za wasz przyjazd kochani. Za wasz przyjazd. - stuknęliśmy się kieliszkami na znak toastu.
I: Smaczny. Gdzie go kupiłeś ? - zwróciła się do Nialla.
N: W Londynie. Kolega mi polecił.
A: Ładna butelka. Pewnie musiał nieźle kosztować. - powiedziałam przyglądając się jej.
N: Grosze hehe. - była to sarkastyczna odpowiedź.
Z: Co będziemy jutro robić ?
A: A co byś chciał ?
Z: Imprezę !
I: Możemy się wybrać do klubu.
N: Ja bym wolał domówkę..
A: Domówkę ? Kolejne okno chcesz mi wybić ?
N: Żadnego bicia ! Nad wszystkim zapanuję.
A: Już to widzę haha.
Z: Ale to jest całkiem dobry pomysł. Uważalibyśmy na wszystko, więc nic by się nie stało.
A: No nie wiem...
I: Zgódź się, ja pomogę w przygotowaniach. - patrzyli się na mnie z błagalnym wzrokiem.
A: No dobra...- Jest ! Tak ! - wykrzyczęli wszyscy. - Ale ja palcem nie kiwne, sami se to urządzajcie. Cieszcie się, żę wam chatę udostępniam.
I: Cieszymy się i to nam wystarcza. - blondynka uśmiechnęła się do mnie ochoczo.

- Po kilku godzinach zadzwoniliśmy po taksówkę. Zayna zawiozła do hotelu,a Izę do domu. Pogadaliśmy sobie z Niallem jeszcze przez dłuższy czas i poszliśmy zmęczeni spać.

***Następny dzień***

***Sercem Malika***

Wstałem dosyć późno, bo nie mogłem spać przez całą noc. Ciągle myślałam o niedoszłym pocałunku z Izą. Miałem wyrzuty sumienia...A co jeśli ją tym do siebie zraziłem ? To rzeczywiście nie był dobry moment na amory. Przyjechałem tego samego dnia i już pchałem się do niej z gębą. Co ona musiała sobie o mnie pomyśleć ? Będę musiał jej to jakoś wynagrodzić...Zadzwoniłem po Anetę, aby mi w tym trochę pomogła.

***Sercem Nialla***

Wstałem o 14.00. Tak, wiem, że późno, ale zeszłej nocy rozmawialiśmy do 3.00. Poszedłem pod prysznic. Użyłem żelu relaksującego. Właściwie to przez przypadek, bo był on Anety. Pomieszałem butelki, ale co tam. Pachnę marakują i brzoskwinią. Jednym słowem: dziewczęco. Zszedłem na dół na śniadanie. Mieszkanie było puste. Na stole leżała kartka od Anety. Napisała : "Jestem na mieście z Zaynem. Rozgość się. Będę za godzinę". Fajnie, że powiedziała, o której wróci, ale jest to bezwartościowe, gdyż nie wiedziałem, o której wyszła. Zrobiłem sobie kawę i postanowiłem zadzwonić do chłopaków. Zrobiłem coś w stylu konferencji na telefonie:

N: Cześć chłopaki ! Jak się macie ?
Liam: Niall ! Jak dobrze cię słyszeć. Jak minęła podróż ?
N: Lot samolotem nie najgorszy, gorzej z jazdą. Droga garbata.
Louis: Garbata powiadasz...A jak w domu ? Karmią cię porządnie ?
N: Zajebiście, na powitanie zjadłem gołąbki.
Louis: CO !?! JAK MOGŁEŚ !?!?!! - wykrzyczał mi do słuchawki.
N: Moja reakcja była podobna, ale to kapusta z mięsem.- zaśmiałem się.
Louis: Jaki debil to tak nazwał ?
N: Nie mnie pytaj...
H: A jak tam z Izą i Zaynem ?
Liam: Właśnie ? Nie pozabijali się z radości ? Hehe.
N: Pozabijać to nie, ale widać, że są zakochani.
H: Tylko ? Myślałem, że opowiesz mi jakieś pikantne szczegóły...
N: Pikantne ?
H: No tak, nie bzyknęli się jeszcze ?
N: My dopiero wczoraj przyjechaliśmy debilu ! Poza tym nie wszyscy są tacy jak ty i widzą tylko sex.
Liam: A wy znowu... A właśnie gdzie jest Zayn ?
N: Wyszedł z Anetą na miasto czy coś...
H: Z Anetą ?? - zapytał wyraźnie zaniepokojony.
Louis: Harry jest zazdrosny ! Haha
H: Ohh zamknij się...
Louis: Nie martw się skarbie i tak cię będę kochać.
H: Głupi jesteś.
Liam: Dość chłopaki ! Darujcie sobie te pląsy, chociaż teraz.
N: Oo ktoś przyszedł....Będę kończyć...
Liam: Pozdrów od nas Zayna i dziewczyny !
H: I poproś Anetę, by się wreszcie do mnie odezwała.- dodał Hazza.
N: Okey. Do usłyszenia.
Louis: Trzymaj się blondasie.

A: Cześć !! - krzyknęła z korytarza.
N: Hej ! Gdzie byliście ?
Z: Na zakupach. - Zayn wszedł do kuchni i postawił torby na ladzie.
N: Beze mnie !?
Z: Wybacz, ale ty spałeś. - powiedział powoli rozpakowując zakupy.
N: Mogliście mnie obudzić.
A: Za smacznie spałeś, by cię budzić. - dołączyła się do Zayna i kolejno chowała zakupy do szafek.
N: Słaby argument... Co kupiliście ? - przyglądałem się uważnie całemu zamieszaniu.
Z: To co lubisz. - uśmiechnął się od ucha do ucha.
A: Dużo żarcia, chyba wszystko co było w TESCO. - wystawiła język.
N: Byliście w TESCO ? No nie wierzę... Zaraz się wkurzę, że mnie nie wzięliście. - naprawdę się trochę zezłościłem.
A: Jeszcze będziesz miał okazje.
Z: Kupiliśmy alko.
N: Coś dla mnie ?
Z: Wszystko jest dla ciebie. I dla nas.
N: A jak z gośćmi ? Zaprosiliście już kogoś ?
A: A właśnie, zapomniałam o gościach. Haha
Z: A my w ogóle chcemy dużą imprezę ? - chwila ciszy, którą przerwała Aneta.
A: O nie, żadnych dużych imprez. Nie u mnie. Jak moja mama wróci, ma zastać ten dom takim jakim go zostawiła.
Z: No w porządku. To w takim razie kto będzie ?
A: Ty, Niall, Iza, Ja, Marta i to chyba wszyscy. - wyliczyła na palcach.
Z: I git. To może zacznijmy już rozstawiać jedzenie i w ogóle. - wszystkiemu bacznie się przyglądałem i nasłuchiwałem.
A: Ja zadzwonię do Izy, żeby poinformowała Martę, a wy wysypcie chipsy do misek. Są tam, w lewej górnej szafce. A i możecie zrobić popcorn. Zaraz wracam. - wyszła na korytarz. Zayn wyciągnął miski, a ja otworzyłem chipsy.
Z: Niall ! No kurwa !
N: No nie chcący...
Z: Zbieraj to i to szybko, zanim Aneta przyjdzie !
N: Przecież zbieram ! - powiedziałem wkurzony.
A: Iza powiedziała, że zadzwoni...Co tu się znowu stało ? Niall !!
N: No bo otwierałem i rozerwałem paczkę...za bardzo..
A: Zbieraj to i to już ! A propo bałaganu Niall, to byliśmy z Zaynem u szklarza. Szyba będzie gotowa dopiero na jutro. - w tym samym czasie zamiotłem chrupki.
Z: To i tak dobrze, musieliśmy dopłacić, bo nie chciał zrobić. Mówił, że najszybciej to na za tydzień.
N: Jaki cham...- wyrzuciłem pozbierane chipsy do kosza.
A: Dobra panowie, ja idę się wykąpać i ogółem ogarnąć. Za godzinę powinna wpaść Iza, więc nie puśćcie chaty z dymem.

***Godzinę później***

***Sercem Izy***

Rozmawiałam z Martą i postanowiłyśmy przyjść osobno. Szykowałam się cały dzień. Ubrałam czarną prostą sukienkę przed kolano, a do tego czarne szpilki z pasiastymi dziurami i odkrytym palcem. Dobrałam do tego małą torebkę w cekiny z flaga Wielkiej Brytanii, na telefon i klucze. W trakcie rozmyśleń, doszłam do mieszkania Anety :

I: Siemanko ludzie ! - Zayn wyszedł mi na powitanie.
Z: Cześć piękna. - dał mi buziaka w policzek, którego odwzajemniłam.
N: Hej Izzy ! Chodźcie mi pomóc. - zawołał Horan z kuchni.
I: No to w czym Ci pomóc ? - weszłam do pomieszczenia.
N: Umiesz robić koreczki ? - zapytał trzymając w ręku wykałaczki.
I: Każdy głupi, by potrafił hehe.
N: Weź ser z lodówki i pokrój go w kosteczki.
Z: Ohoho Horan w kuchni i już wydaje rozkazy hehe. - Niall spojrzał się na niego z zakłopotaniem.
N: Zayn pokrój szynkę. Chyba wiesz jak. - rzucił mu sarkastyczne spojrzenie, które Zayn odwzajemnił.
I: Dobra szefie, my już wiemy co mamy robić, a ty ? Masz zamiar w czymś pomóc ? -powiedziałam krojąc ser, tak jak mi kazał.
N: Ja robię swój specjał na kolację. - spojrzeliśmy na niego z zaciekawieniem.
I: Czyli ?
N: Kurczaka z frytkami, nie czułaś jak weszłaś ?
I: No nie specjalnie, wręcz przeciwnie coś śmierdziało.
Z: Niall kiedy wstawiłeś tego kurczaka do piekarnika ? - spojrzał z przerażeniem w stronę kuchenki.
N: O FUCK ! - blondyn podleciał w mgnieniu oka do piekarnika, po jego otwarciu wydostała się wielka chmura dymu. - Ja pierdziele...
I: No to jak ty pilnujesz ? Marny z ciebie kucharz. haha - wyśmiałam nieco Horana.
N: A weź przestań...Katastrofa jakaś...Czy jest cokolwiek czego jeszcze tutaj nie zniszczyłem ? - wyraźnie posmutniał.
Z: Lepiej nie zadawaj takich pytań, bo nowe pomsły Ci do głowy przyjdą haha. - zażartował brunet.
I: Co dziś robiłeś ? - zwróciłam się do Zayna, podczas gdy Horan ratował sytuację i wachlował ścierką w stronę wybitego okna.
N: Teraz to się ta dziura w oknie nadaje idealnie. - spojrzęliśmy w stronę blondyna z uśmiechem, po czym Zayn odpowiedział na moje pytanie.
Z: Byłem na zakupach.
I: Sam ? - zapytałam wlewając se w tym czasie sok.
Z: Nie, z Anetą.
I: O to fajnie, i co kupiliście ?
Z: No, dzisiejszy prowiant i procenty hehe. - uśmiechnął się wystawiając jęzor na wierzch.
I: Aha, a właśnie gdzie Aneta ?
Z: Ogarnia się, apropo ślicznie dziś wyglądasz.
I: Lepiej późno niż wcale.
Z: Ale co ?
I: Lepiej późno niż wcale, że to w ogóle zauważyłeś.
Z: Oj, nie było okazji. - przytulił mnie do siebie.
I: Przeprosiny przyjęte.
N: Ej nie miziać mi się tu !
I: O matko, przez chwilę zapomniałam, że tu jesteś haha.
N: No wielkie dzięki... Idę po Anetę i tak nic tu po mnie. - wychodząc wyraźnie zmierzył nas wzrokiem.

***Sercem Anety***

A: "Baby you light up my world like nobody else, tyryryry - podśpiewywałam se pod nosem.
N: "The way that you flip your hair gets mi overwhelmed" hehe.
A: O Niall, nie zauważyłam kiedy wszedłeś. I co myślisz ?
N: O czym ?
A: No czy mogę już oficjalnie ogłosić przyjęcie szóstego, żeńskiego członka zespołu.
N: Hahah, a no pewnie. Dajmy to od razu do medii.
A: Czemu nie haha. - powiedziałam wkładając kolczyki i siedząc w niedopiętej sukience.
N: Ślicznie wyglądasz.
A: Pomożesz mi ? -wskazałam na niedopięty zamek.
N: Pewnie. - powoli zbliżył się do mnie i delikatnym ruchem zapiął mi zamek w sukience.
A: Dziękuję. -wyjąkałam. - Ykhym, to jak idziemy do nich ?
N: Nie wiem czy im nie będziemy przeszkadzać.
A: Jak to ?
N: Miziają się co chwila !
A: Serio ? Ohh...jak słodko...No trudno będą musieli przeżyć naszą obecność. - pociągnęłam Horana za rękę i po chwili znaleźliśmy się w salonie. - Hej kochanie ! O widzę, że wszystko już poustawialiście. - powiedziałam.
I: Cześć czubku ! A no ustawiliśmy, ustawiliśmy..
M: Siemanko wariatko ! - z kuchni wyłoniła się Malinka z miską frytek.
A: Jejku hej ! Kiedy się tu znalazłaś ?
M: A przyszłam chwilę temu. Jak tam ?
A: A u mnie wszystko jak najbardziej w porządku. Widziałaś okno w kuchni ?
M: Hahaha Widziałam, aj Niall, Niall. - spojrzała się w kierunku chłopaka.
N: A właściwie to my się sobie jeszcze tak w cztery oczy nie przedstawiliśmy. Tak, więc Niall jestem.
M: No fakt. Heh Marta, ale możesz mówić na mnie Malina. - podałam mu rękę, po czym się uścisnęliśmy.
Z: No to co, LET'S PARTY ROCK !

 - Zayn puścił muzę z wieży i impreza się grubo zaczęła. Wóda się lała i lała, no nawet powiedziałabym, że nie koniecznie do kieliszków, bo polewającym jak podejrzewam świat zaczął wirować. Iza siedziała z Zaynem w objęciach. Nie pili za dużo, praktycznie w ogóle, za to Marta z Niallem, O_O Mamuniu praktycznie wszystko sami wychleli. A żeby to tylko...Najebani w cztery dupy stali na środku pokoju i wariowali bez opamiętania. Mówią, że to Zayn ma dziwny taniec po pijaku, to chyba nie widzieli Nialla. Ot się para do kieliszka znalazła. Chętnie bym się do nich dołączyła, ale jako szef imprezy musiałam zachować trzeźwość, więc wypiłam tylko jedno piwo. Po jakimś czasie zaczęło brakować przekąsek, więc postanowiłam pójść do kuchni. W tym samym czasie Iza z Malikiem dokądś wyszli. W kuchni trochę mi zajęło, musiałam pozmywać, pościerać rozlane wszędzie napoje i inne duperele. Gdy uznałam, że jest ''w miarę'' czysto postanowiłam wrócić do salonu z pełną miską popcornu. Otworzyłam drzwi i...:

A: O Boże... -wypuściłam miskę z rąk,a jej zawartość rozsypała się po pokoju. Myślałam, że mi oczy z orbit żywcem wyjdą.

***Sercem Izy***

Z: Dokąd mnie prowadzisz ?
I: To niespodzianka..
Z: A mogę chociaż zdjąć tą opaskę z oczu ?
I: Ani mi się waż !
Z: Daleko jeszcze ?
I: Kawałek...
Z: Mam nadzieję, że nie prowadzisz mnie do lasu. Wiedz, że cokolwiek zrobisz to zaczną mnie szukać.
I: Pogięło Cię ?!
Z: Nie, jestem całkiem poważny haha. A dla ciebie to dobrze, że nic takiego nie planujesz, bo i tak bym cię w nocy nawiedzał.
I: Wolę cię żywego.
Z: Ja też wolę być żywy.
I: Jesteśmy ! Możesz zdjąć opaskę.
Z: O w mordę ... Skąd wiedziałaś ?! - z zachwytu, aż otworzył buzię.
I: A tak jakoś przypadkiem natrafiłam na twój wywiad w necie, no i padło tam pytanie o największym marzeniu, i o to jesteśmy na dachu .
Z: Tu jest niesamowicie...
I: Co powiesz na winko ? - stanęłam przed nim z zakorkowaną butelką.
Z: Nawet o tym pomyślałaś ? Jesteś boska ! - przyciągnął mnie do siebie i chwycił delikatnie w biodrach.
I: E, e...jeszcze nie teraz.-odsunęłam się zmysłowo od bruneta i usiadłam. - Usiądź koło mnie.- powiedziałam.
Z: Twe słowo mym rozkazem hehe.
I: Bajkowo tu prawda ?
Z: Bez dwóch zdań. Nie wiedziałem, że możesz być, aż tak zaskakująca. To w moim interesie powinno leżeć zabranie cię na taką pierwszą randkę.
I: Przestań. Złammy stereotypy. Jeszcze się wykażesz.
Z: Nie wiem czy uda mi się to przebić.
I: Wierzę w twoją wyobraźnię.
Z: A ja w nią jakoś zaczynam wątpić hehe. -uśmiechnęłam się pod nosem.
I: Co powiesz na zabawę w pytania ?
Z: Bajer z filmu ?
I: Z filmu, nie z filmu, ale dowiem się więcej o Tobie,
Z: No dobra, więc zaczynaj. Co chciałabyś wiedzieć.
I: A więc, ile dziewczyn miałeś przede mną ?
Z: Jedną, taką na poważnie to jedną. A ty ? Ile chłopaków skradło ci serce ?
I: Też jeden. Okropny idiota i wieśniak, ale jednak był.
Z: Zostawmy przeszłość. Teraz moja kolej. W wieku ilu lat przeżyłaś swój pierwszy pocałunek ?
I: Miałam 7 lat,a mój partner był szczerbaty haha. A jak było z Tobą ?
Z: 17.
I: Tak późno ?
Z: Czekałem na tą jedyną.
I: Haha i co może jeszcze wierzysz we współżycie po małżeńskie ?
Z: Ja to nie Niall.
I: Haha oddaje honor. A więc, następne pytanie. Banalne, ale hm..ulubiony kolor ?
Z: Definitywnie niebieski.
I: No co ty ! To tak jak i mój !
Z: Pasujemy do siebie. - uśmiechnęłam się tak szczerze, że aż rumieńce wyszły mi na policzkach.
I: Słodki jesteś. - odwzajemnił uśmiech z tą różnicą, że w jego wykonaniu wygląda on o niebo lepiej.
Z: Chciałem Cię przeprosić...
I: Ale za co ?
Z: Za wczoraj...Głupio wyszło...
I: Wcale, że nie.. Bynajmniej ja tak nie uważam. Pokazałeś swoją dojrzałość tym, że pozwoliłeś mi zadecydować o chwili, w której chciałam, by się to wydarzyło.
Z: Mam dla ciebie prezent. Zamknij oczy...
I: Chyba nie zamierzasz mi się oświadczyć ? - serce stanęło mi w gardle...


A oto i kolejny rozdział naszego zwariowanego opowiadania. Na samym początku chciałybyśmy wam podziękować za komentarze, za ogromną ilość wejść i co chwila nowych członków. MASSIVE THANK YOU ! ;* Ten rozdział jest jednym z najdłuższych, ale nie bez powodu. Jest on rekompensatą tygodniowego czekania na kolejny rozdział. A więc miłego czytania i do następnego ;*;*;* KOMENTUJCIE ! ;D

11 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny :) Niezła akcja z tym oknem XD Ciekawe co Zayn chce dać Izie. Nie moge doczekać się kolejnego rozdziału :)
    Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku .. niesamowity rozdział. Genialnie piszecie.
    A ta scenka z Izą i Zaynem jest taka romantyczna , aawww ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww ;***** Cudownie piszecie :D Czekam na następny rozdział, z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Siema : 3 wiem , wiem jutro na bank się pojawi : )
    A tak z innej beczki rozdział CUDOWNY ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu świetnie.;)
    Fabuła jest cudowna..!
    Pozdrawiam.:)
    [wspolnykierunek.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuuuudne!! Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie . <3
    Ciekawe co tam Nialler i Malinka zmalowali . ;D
    I ciekawe co Zayn Izie kupił . :D:D
    Czekam na następny . :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wow !!! super blog takie emocje normalnie ja widzę wszystko to co jest opisane nie mogę sie doczekać następnej części
    POZDROWIONKA...;-D

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo podoba mi się ten rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Weźcie ,żeby Niall i Aneta byli razem.Pasują do siebie.
    Super piszecie.Życzę dużej weny.

    OdpowiedzUsuń