A o to One Direction

A o to One Direction

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział XI: And all again

***Sercem Izy***

Wczorajszy wieczór był niesamowity. Na noc Zayn zaprosił mnie do hotelu. Obudziłam się w jego ramionach. Przy nim czuje się taka bezpieczna. On jest taki romantyczny i kochany. Wymsknęłam się z łóżka po cichutku, mając na sobie jedynie białą bokserkę i majtki, które krojem przypominały spodenki. Wychodząc z pod cieplutkiej kordełki i ramion Malika poczułam chłód, więc postanowiłam założyć na siebie czerwoną bejsbolówkę, która wiadomo do kogo należała. Wybrałam się do łazienki, aby umyć buzię i poczesać rozczochrane włosy. Wracając do pokoju mój książe już nie spał:

Z: Cześć piękna. - powiedział słodko brzmiącym, zaspanym głosem.
I: Witaj skarbie, wyspałeś się ? - oparłam się o próg, co musiało wyglądać sexownie.
Z: Jak nigdy dotąd. - Malikowi wyraźnie zaiskrzyły oczy.
I: Zjemy coś ?
Z: A na co masz ochotę ?
I: Na ciebie kocie ! - rzuciłam się na bruneta, kolejno zrzucając z siebie to co miałam. Malik był zachwycony. Baraszkowaliśmy w dzień i było cudownie. Całował mnie delikatnie za uchem, po czym przeszedł do niższych sfer. Byłam w siódmym niebie. Chłopak zdjął bokserki i już miało dojść do tego, aż tu nagle...
PUK ! STUK ! PUK !
Mama: Iza skarbie wstawaj już późno !
I: Hęę ???! - największy "SZOK FACE" na świecie !
STUK ! STUK ! PUK !
M: Już 12 !
 - Rozłożyłam się na łóżku na Jezusa, otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam śmiać się na cały głos. Spojrzałam w bok na pustą poduszkę. Malik wyparował !
M: Wszystko w porządku ? -zapytała wchodząc do pokoju ze zmartwioną miną.
I: Wszystko okey hehe. Już wstaję. Zrób mi kawę jak możesz.
M: Już zrobiłam. Tosty też już stygną.
I: W porządku zaraz zejdę. Daj mi się ubrać. -odpowiedziałam wciąż z rozbawioną miną.
M: Dziwna jesteś. - uśmiechnęła się i wyszła.
- Nigdy w życiu nie miałam tak realistycznego snu ! Jestem rozpalona i podniecona. Chociaż w sumie to dziwne... Nie planowałam jeszcze swojego pierwszego razu. Znaczy nie, żebym o tym nie myślała, ale tak, żeby wpuścić myśli w życie to nie. Zayn nadawałby się idealnie. Jest przystojny, dobrze zbudowany, podejrzewam też, że i natura go solidnie obdarzyła. Ale jednak nie jestem na to gotowa...Gdybym miała określać powiedziałabym, że kandydat musiałby być wyjątkowy, co jest kolejną jego cechą. Olśniło mnie ! A może by go tak przetestować ? W końcu nie mogę być zbyt ufna. Mam za sobą niezły bagaż doświadczeń, który nauczył mnie czegoś, a mianowicie przebiegłości. On jest sławny, ma cudownie zbudowane ciało, idealne rysy twarzy, ciemną karnacje, czekoladowe oczy...Mogłabym tak wymieniać bez końca... Mógłby mieć każdą ! Nie jestem płytka i nie patrzę na człowieka tylko i wyłącznie wizualnie, więc muszę podkreślić, że w odczuciu jest on naprawdę miły i wydaje się szczery. Tylko co do jego wierności nie jestem w 100 % przekonana. Nawet nie mam wystarczająco dużo wiadomości o nim i jego występkach. Pochodzę z innego kraju...Nie mamy tych samych gazet, więc nie czytałam żadnych artykułów i innych wpadek o nim. No za wyjątkiem jednego, który okazał się fake-iem. Dobra dosyć na dziś. Znowu pogłębiam się w tym wszystkich zbyt przesadnie. Idę na to śniadanie.

***Sercem Niall'a***
***Rozmowa telefoniczna***

N: Malik !
Z: Co jest przygłupie ? - powiedział zadowolony.
N: Nie nazywaj mnie tak. -odparłem oburzony.
Z: Sory, ale to nie ja wybiłem okno i mało co nie zjarałem chaty, pod której dachem śpię. Haha
N: Przyjebałbym ci gdybyś był pod ręką.- wkurzyłem się.
Z: Wyluzuj. Z resztą i tak to ty byś był poszkodowany pod moją ręką. Jak zwykle z resztą. -wyjaśnił wyraźnie dumny z siebie.
N: Ile ja bym dał, żeby to kto inny został wtedy przyjęty do zespołu..
Z: Nie narzekaj i tak wiem, że beze mnie byś płakał mazgaju. - nadal się droczył.
N: Udam, że nie słyszałem. A tak w ogóle picusiu, to nie dzwonie, bo mi się nudzi i nie chcę mi się wkurwiać, więc oszczędź sobie. Mam pomysł i potrzebuje do jego realizacji ciebie.
Z: O nie ! Nawet sobie nie myśl, że znowu narobisz coś na chuja i zwalisz to na mnie....ZAPOMNIJ ! - wyraźnie podkreślił ostatnie słowo.
N: Ty weź się kiedyś przymknij i daj mi skończyć...A, więc... - zamilkłem na sekundę. - A z resztą wyjdźmy gdzieś dzisiaj to ci wszystko powiem.
Z: Czyżby randka ?
N: Yyy...niieee ?? - naćpałeś się czegoś ? Jakiś dziwny jesteś...
Z: Nie dziwny tylko poprostu mam dobry humor. Dobra..., to o której i gdzie ?
N: Za godzinę pod tą śmieszną cukiernią ?
Z: Jaką cukiernią ? Co ty pleciesz ?
N: No tą co mijaliśmy jak przyjechaliśmy. Z tym wielkim pączkiem na dachu.
Z: No dobra to do potem.
N: Ejas.

***Sercem Anety***

A: Niallos gdzie się wybierasz ? - zauważyłam, że ubiera buty.
N: Idę z Zaynem na miasto. - byłam spięta rozmawiając z nim. Ciągle miałam przed oczami jego wczorajszy wyczyn. O dziwo on zachowywał się naturalnie...
A: Okey. Jakby co będę u Izy. Gdyby coś się działo to dzwoń. - uśmiechnęłam się.
N: A co miałoby się dziać ?
A: No nie wiem. Masz talent do kłopotów, więc wszystko byłoby możliwe.
N: Będę ostrożny mamo. - przewrócił oczami i rzucił głupkowaty uśmieszek.
A: Idź już. Szklarz zaraz przyjdzie, jeszcze zatarasujesz mu drzwi. - wystawiłam długi język.
N: Będę późno, więc nie uschnij z tęsknoty.
A: Chyba nie zabij się z radości chciałeś powiedzieć. - poczochrałam go żartobliwie po głowie.
N: Zaraz ja cię zabiję ! - zaczął mnie łaskotać po żebrach.
A: Hahaha ! Puszczaj mnie ! - udało mi się jakoś wyrwać z jego szczuplutkich rączek.
N: Nie zwiejesz tak łatwo ! - chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie. Jak podejrzewam nie spodziewał się tego, że wyląduje w jego objęciach patrząc mu prosto w oczy. Jakże cudowne błękitne oczy.
A: Eee...miałeś już iść. - przerwałam niezręczną sytuację.
N: Tak...- odpowiedział jakby wybudzony z amoku.
A: To do potem. Odezwij się za jakiś czas. - Otworzyłam drzwi w celu przyspieszenia jego wyjścia.
N: Nie ma sprawy. Hej. - patrzył się na mnie w takim szoku jakbym była duchem.
A: Wreszcie..- powiedziałam pod nosem zamykając za nim drzwi. Przeszłam do kuchni po telefon, w celu poinformowania Izy o moim przyjściu, lecz nim zdążyłam odblokować telefon, ktoś zadzwonił do drzwi. Pomyślałam, że to roztargniony Horan czegoś zapomniał:

A: O dzień dobry. Czekałam. - powiedziałam tuż po otwarciu drzwi.
Szklarz: Przepraszam za spóźnienie. Korki...
A: Spokojnie nic wielkiego się nie stało. Zapraszam tędy. - poprowadziłam go za sobą.
Sz: Łohoho...Ładna barykada. - powiedział odstawiając nową szybę na podłogę.
A: Pomysł koleżanki. Chłód dawał się we znaki. - odparłam skrępowana. Rzeczywiście powtykane ręczniki robiły wrażenie.
Sz: Tak, więc zabieram się do roboty.
A: Czekam na to. - uśmiechnęłam się na znak lekkiego żartu. Usiadłam na krześle, aby napisać wreszcie do Izy. Nie mogłam się na tym, wcale skupić bo ten stary zboczeniec gapił się na mnie z wyraźną ochotą na...Sami wiecie co. Przelękłam się trochę, gdyż wyobraźnia zaczęła puszczać wodze. Ten obleśny facet był grubo po pięćdziesiątce. Wyłysiały, a dokładnie z łysym plackiem na środku głowy. Dziwne, że ptaki nie myliły go z gniazdem. Majstrując przy tym oknie, co chwila zerkał na mnie. Okropne uczucie... Wysłałam Izie sms'a i wyszłam do łazienki. Po powrocie szyba już stała cała i lśniąca. Narzędzia szklarza również, lecz tylko jego tam nie było. Dreszczyk emocji przeszedł mnie po plecach. Wyobraziłam sobie okropne sceny z psychicznych kryminało-dramatów. Postanowiłam zawołać pracownika i nie wpadać pochopnie w panikę.
A: Przepraszam, proszę pana ? - głos mało co mi się nie załamał.
Sz: Tutaj jestem. - wychylił się z za rogu z rozpiętą na kilka guzików koszulą.
A: Tutaj są pieniądze. - podałam mu pęczek banknotów.
Sz: Nie takiej zapłaty oczekuję. - przeszedł mnie zimny dreszcz, a oczy powiększyły się do największej możliwej wielkości.
A: O czym pan mówi ?
Sz: Już ty dobrze wiesz. Wiem, że tego chcesz. Dlatego jesteś tu sama. - zbliżył się do mnie i wilgotną dłonią objął moją twarz. Zaczęłam się mocno bać, jednak należę do osób odważnych i racjonalnie myślących. Postanowiłam zadziałać i nie stać jak zamurowana.
A: Proszę mnie nie dotykać. Za kogo mnie pan ma ? Jeśli szuka pan wrażeń to proszę poszukać sobie naiwnych panienek na ulicy. Jestem porządną dziewczyną. Proszę wziąść gotówkę i wynosić się z mojego domu. W dłoni trzymam telefon. Numer na policję jest już wybrany, jeden ruch i zadzwonię. - wymachałam mu komórką przed nosem.
Sz: Mała ladacznica. Nie wiesz co tracisz. - powiedział złowieszczo.
A: Nie, to pan nie wie co zyskuje. Mogę zadzwonić w każdej chwili. Proszę wyjść i to już, a nie zgłoszę tego na policję. - spojrzał na mnie już z innym wyrazem twarzy. Musiał sie wystraszyć i zauważyć, że nie żartuję.
Sz: Do widzenia. - powiedział parszywie, zabrał walizkę i wyszedł.
A: Żegnam. - trzasnęłam za nim drzwiami i oparłam się o nie plecami wolno zjeżdżając w dół. - Co za chora akcja...- szepnęłam sama do siebie. Miałam szczęście, bo tak naprawdę nie miałam nawet wybranego numeru na tą policję. Co więcej gdybym musiała już do tego się posunąć byłabym bez szans. Mój telefon jest na dotyk i żeby go odblokować muszę wprowadzić kombinację palcem, poprowadzić tak jakby wężyka, a nie poprostu przytrzymać klawisz. Bez problemu mógłby mnie w tym czasie zaatakować, albo wyrwać telefon. Koleś był stary i tłusty. Nie miałabym z nim szans. Znowu przeszedł mnie dreszcz, na myśl o tym co mogłoby się wydarzyć, gdyby mi ten obleśny gwałciciel nie uwierzył. Chciało mi się płakać i śmiać za razem. Cieszyłam się i smuciłam jednocześnie. Wzięłam telefon do ręki i zauważyłam, że Iza mi odpisała. Nawet nie poczułam wibracji. Pewnie myślałam, że to drżenie mojej dłoni. Napisała:"Coś ty do cholery napisała? Nic nie rozumiem! ;/". Weszłam w wysłane wiadomości, by sprawdzić co takiego niezrozumiałego w tym było. Przeczytałam i wybuchłam głośnym śmiechem. Cytuję:"Wpadlę zamaz, bo jaki oblech!". Hahaha myślalam o tym typku co, co chwila na mnie zerkał i napisałam to co myślałam. Bynajmniej do połowym, bo na pierwszą część sms'a nie mam wyjaśnienia. Odpisałam jej poprawioną wersję i poszłam się ogarniać do pokoju. Puściłam muze na full. Zagłuszała moje mroczne myśli. Leciał Chris Brown feat. Rihanna - Turn up the music. Uwielbiam ten duet.

*20 minut później u Izy*

A: Cześć mycho ! - weszłam do jej pokoju.
I: Witaj perełko ! - przytuliła sie do mnie.
A: Nie uwierzysz co mnie dzisiaj spotkało. - uśmiech zszedł mi z twarzy. Za to mina Izy oznaczała niepokój.
I: Jezu co się stało ? Przerażasz mnie...
A: Bo ten jebany szklarz był dzisiaj u mnie i...

***Tymczasem u chłopaków***
***Sercem Nialla****

N: WOW , księżniczko trafiłaś !
Z: No głośniej krzyknij. Niech wszyscy usłyszą. Zrób z nas pedałów...
N: Soryy...Idziemy coś zjeść ?
Z: W ciastkarni to się raczej nie najesz...
N: Czekając na ciebie, wypatrzyłem restaurację. Tam po drugiej stronie. - wskazałem palcem na ledwo widoczny czerwony szyld Mc'Donald.
Z: To nazywasz restauracją ? - zapytał zdziwiony.
N: Idzie się najeść.
Z: Zapomnij. Nie po to wkładam tyle wysiłku na siłce, żeby pójść nawpierdalać się fastfood'ów i przepaścić całą ciężką robotę.
N: Mi tam pasuje.
Z: A mi nie! Jak chcesz to zamów se coś na wynos, bo ja będę jadł w normalnej restauracji.
N: Niech ci będzie. - przewróciłem oczami i poszedłem za Malikiem.

 ***Sercem Anety***

I: O żesz kurwa...Mógł cię zgwałcić ! Ja pierdole ! - przytuliła mnie mocno do siebie i zaczęła płakać. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami.
A: Ejj...Nie płacz. Spójrz ja też nie płaczę... Za cwana jestem na takiego sukinkota. Nie przejmuj się... - otarłam jej łzy z twarzy i uśmiechnęłam najradośniej jak tylko potrafiłam.
I: Masz stalowe nerwy. - sięgnęła po chusteczki.
A: Bałam się strasznie, więc nie wiem czy takie stalowe.... Z resztą zmieńmy temat... i nie mówmy o tym chłopakom..
I: Nie powiem. Obiecuję.. - spojrzała w dół. Nastała chwilka ciszy.
A: A właśnie... Gdzieś ty wczoraj była ? Wracam z kuchni, a was już nie ma ! A propo tego co zastałam...
I: To może ja pierwsza opowiem swoje.
A: Jasne.
I: A, więc zabrałam Zayna na romantyczną kolację na dachu.
A: Na dachu ? Gdzie ?
I: Nad twoim mieszkaniem.
A: Na moim bloku ?! Jezu !! Toć wy mogliście pospadać !
I: Ale nie pospadaliśmy, daj mi dokończyć...- powiedziała podirytowana.
A: Już się zamykam. - zaśmiałam się.
I: Przyniosłam wino. Usiedliśmy na krawędzi bloku, graliśmy w pytania. To była akcja w żywca jak z filmu !
A: Wow..., ale ci zazdroszczę! - skomentowałam zachwycona.
I: Ale to nie wszystko...Malik też się przygotował..
A: A jednak !
I: Co, a jednak ?
A: Nic, nic opowiadaj dalej.
I: Zayn kupił mi naszyjnik z literką "Z". Mówił, że te diamenciki to prawdziwe brylanty. Ale musiał się wykosztować, aż głupio mi było to od niego przyjmować. -wskazała na wisiorek, wiszący na szyji. - Księżyc świecił,a on zapiął mi go na szyji, po czym namiętnie mnie pocałował. To był najlepszy wieczór mojego życia!- patrzyła na mnie rozpromieniona. - NIe wyglądasz na zaskoczoną. - dodała.
A: Ja ? A skąd ! W szoku jestem. - w rzeczywistości udawałam entuzjazm, gdyż wiedziałam o tym wisiorku i, że Zayn chce go jej sprezentować. Dokładniej to ja byłam z Malikiem u jubilera i pomogłam mu w wyborze. Nie powiedziałam tego Izie, bo chciałam, aby Zayn wypadł jak najlepiej w jej oczach. Moja ingerencja w tym temacie byłaby bez sensu.
I: Podejrzane, ale niech ci będzie. -przyjrzała mi się uważnie jeszcze raz. - Twoja kolej. Mów co miałaś powiedzieć.
A: Weź lepiej głęboki oddech.
I: Łooołł ! Czyli znowu szokująca nowina ?
A: To nie nowina....Ja się kurde martwię...
I: No mów wreszcie o co chodzi !
A: O Martę i Nialla ! -wykrzyczałam.
I: I co w związku z nimi ? - powiedziała spokojnie.
A: Widziałam ich, jak się bzykali...Marta siedziała na nim okrakiem,a  Niall miał do połowy zdjęte spodnie...
I: Co ty pierdolisz !? A kurwa...haha
A: Z czego ty się cieszysz ? To poważna sprawa jest...
I: Co poważna haha, spali ze sobą i tyle...normalna rzecz. Chyba.
A: Ale oni chyba tego nie pamiętają. Znaczy nie wiem jak z Martą, ale Niall na stówę o tym nie wie...
I: Jak to nie wie !? Musi wiedzieć ! Toć chyba był przytomny !
A: No był, bo zauważył mnie i widział jak wchodziłam do pokoju.
I: To niedorzeczne....
A: Ale całkiem prawdopodobne. Spójrz ile oni wypili ! Najebani w cztery dupy byli ! Może im się poprostu film urwał ? - powiedziałam zakłopotana.
I: No nawet prawdziwie brzmi..., ale zaraz ! Skąd ty w ogóle takie wnioski wyciągasz, że nie pamiętają ?
A: Bo Niall się normalnie zachowuje ! Podejrzane to jest. Nie powinien być chociaż trochę skrępowany ? Przecież widziałam ich w takiej sytuacji ! To jest krępujące, jak ktoś patrzy na takie rzeczy ! Tym bardziej przyajciel, a jakby nie było, on mnie zauważył. A co do Marty to pewnie od razu by nam o tym powiedziała...Przecież wiesz jak to ona, wszystko podwójnie przeżywa...Z resztą taka sytuacja jest do niej w ogóle nie podobna ! To nie w jej stylu...
I: Oj tam nie powiedziała nam, bo pewnie kaca leczy.., ale fakt to nie jej zachowanie.
A: No wiem właśnie, boje się o nią.
I: Chyba przeżywasz to za mocno.
A: Słuchaj, przeżywam, nie przeżywam, ale wątpliwości mam. A jest tylko jeden sposób, by się tego dowiedzieć.
I: Chyba nie zamierzasz pytać o to Nialla...To by było niedyskretne i niekulturalne.
A: Gdzie tam Nialla ! Prędzej bym się ze wstydu spaliła, pytając go o takie rzeczy ! Zapytamy Martę ! Przyjaźni się z nami i to już nie będzie niekulturalne, a czysta troska o nią.
I: No dobra, to kiedy ?
A: Nawet zaraz.
I: Tak szybko ?!
A: A po co zwlekać ! Dzwoń do niej i zaproś ją do siebie.
I: No dobra...- powiedziała niepewnie.

***Tymczasem u chłopców****
***Sercem Niall'a***

N: Ale się nażarłem..Jak świnia...
Z: Wyrażaj się ! Ludzie patrzą. - rzeczywiście patrzyli.
N: Dobry pomysł mam nie ?
Z: No, świetny. Kurcze jednak myślisz czasem o rzeczach nie związanych z żarciem.
N: No toć ba. - rozejrzałem się po sali restauracji, bezwarunkowo. - Ej ty patrz...
Z: Co ?
N: To nie jest ten cały Dawid ? Izy były ?
Z: A no rzeczywiście...Zaczekaj tu chwilę. - wstał od stolika.
N: Gdzie ty idziesz !? Zayn wracaj tu ! Nie wygłupiaj się ! - wykrzyczałem półszeptem.

***Sercem Zayn'a***

Nienawidzę skurwiela ! Tak jak obiecałem ! Musze mu zajebać !

Z: Ej ty ! Damska dziwko !
D: Jak mnie śmieciu nazwałeś !?
Z: Po imieniu...*PIST !* -koleś dostał centralnie w nos ! - To za Izę szmaciarzu ! Nie zbliżaj się do niej ! - Typek zalał się krwią i jak widać nie mógł wstać. Skinąłem do Nialla, że wychodzimy, gdzie on od razu zerwał się z miejsca z przerażoną miną.
N: Ale to była akcja ! W stylu Steven'a Seagal'a ! - szok miał wymalowany na twarzy.
Z: Dzięki. A i nie mów o tym dziewczynom. - powiedziałem trzymając blondyna za ramię.

***Sercem Anety***

I: Idzie ! - powiedziała zaglądając przez firankę.
*DRYŃ !* *DRYŃ !*
A: Idź otwórz !
I: Ty idź !
A: To twój dom !
I: Mama otworzy. Mamo ! Otwórz Marcie drzwi ! - krzyknęła do mamy. Po chwili:
M: Hej dziewczyny. - wyglądała na zmarnowaną.
I: Hej.
A: Cześć.
M: Co to za sprawa ? Nie czuje się najlepiej, więc się streszczajcie.
A: Powiem prosto z mostu...
M: No słucham.
A: Czy ty spałaś z Niallem ? - powiedziałam spokojnie.
M: Żartujesz ?! - wyglądała na totalnie zaskoczoną.
A: Niestety nie...
M: Pewnie, że nie ! Pfff. !!! Ja go prawie nie znam ! - rzuciłyśmy między Izą porozumiewawcze spojrzenie.
A: Ale to niestety prawda...
M: Jaka prawda ?! To skoro wiesz, to czemu pytasz ? Hęę ?!
A: Bo podejrzewałam, że nie będziesz pamiętać...
M: Pamiętać czego ? Bo napewno nie tego !
A: Ale ja was widziałam ! Wtedy, gdy wyszłam z pokoju do kuchni, żeby donieść przekąski. Wy musieliście się w tym czasie skleić, bo gdy wróciłam ty już byłaś na nim...
M: Co ? Ty w ogóle wychodziłaś z kuchni ? - powiedziała pytająco, było widać że zastanawia się intensywnie. - Jezu nic nie pamiętam...A gdzie była Iza z Zayn'em ? Nie, to nie możliwe...Nie wierzę...
I: Wyszliśmy chwilę przed tym co się stało. Powinnaś pogadać z Niallem....On też nie pamięta...Oboje zalaliście się w trupa..
M: Wiecie co..., pójdę do domu...Nie czuję się zbyt dobrze... Muszę to wszystko przemyśleć....- miała minę jakby ktoś przyłożył jej z całej siły cegłówką w głowę i właśnie się ocknęła.
A: Zrób to co uważasz za stosowne.
M: Ja już pójdę...Hej...- szła w kierunku drzwi.
I: Zaczekaj ! Mój tata cię odwiezie. Nie możesz iść w takim stanie...
M: Dziękuję.
I: Zaczekajcie, powiem mu o tym.- i wyszła z pokoju. Przez te 2 minuty my z Martą nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa, co więcej nawet na siebie nie spojrzałyśmy. Zaraz też, wróciła Iza.
I: Możesz iść się ubierać. Tata już wyszedł do samochodu.
M: Jeszcze raz dziękuję. - po tych słowach wyszła z pokoju, a Iza za nią w celu odprowadzenia jej do drzwi. Za niespełna chwilę wróciła. Usiadła na przeciwko mnie i milczała. Nie dowierzała tak jak i ja. Martwiłyśmy się.
A: Dostałam esa...To od Nialla...Pisze, że wracają do domu. No nareszcie, bo już późno. Pójdę już i zrobię im kolacje, bo pewnie są głodni.
I: To się spytaj. - jak powiedziała tak zrobiłam. Po chwili:
A: Pisze, że zjedli już na mieście, a Zayn poszedł do hotelu. O i prosi o klucze. Właśnie ! Niall nie ma kluczy ! Kurde teraz to na prawdę musze spadać. Hejka. - dałam jej buziaka w policzek i pobiegłam w stronę drzwi frontowych.
I: Hej. Do zobaczenia. - zdążyła powiedzieć tylko tyle, bo wyszłam z jej pokoju.

***Sercem Izy***

Po wyjściu Anety, postanowiłam popisać z Zaynem. Tyle mi to zeszło, że zrobiło się już naprawdę późno i położyłam się spać. Kolejny zwariowany dzień dobiegł końca.



Hejka nasze kochane Directionerki ! Wiemy, że się długo naczekałyście na ten rozdział. Przepraszamy was bardzo mocno. Akcja zaczęła się rozkręcać nie uważacie ? :D A właśnie ! Dziewczyny ! Strasznie wam dziękujemy za prawie 12000 wejść ! MASSIVE THANK YOU ! To, aż nie możliwe, że nasze wypociny czyta, aż tak wiele ludzi i jak widać bardzo chętnie. :) Dziękuję za tyle komentarzy oddanych pod każdym z rozdziałów. To baaardzo motywujące. Chciałybyśmy trochę podnieść stawkę, więc kolejny rozdział pojawi się za minimum 20 komentarzy. Dacie radę, nie ? ;* Od razu mówimy, że powtarzane komentarze będą liczone jako jeden. Wierzymy w was ! ;* A więc miłego czytania, wczucia się w opowiadanie i KOMENTOWANIA po przeczytaniu. Jeszcze raz dziękujemy. ENJOYY !!! Kochamy was ;*;*;*

P.S. bym zapomniała, specjalnie na potrzeby bloga w niedługim czasie podamy wam namiary na naszego twittera. Znajdziecie tam ciekawostki o chłopakach, ciekawe wywiady, ich wypowiedzi, może kilka imaginów i wiele wiele innych. ;) Więc zapraszamy. Najważniejszą rzeczą na tym koncie będą oczywiście info dotyczące bloga, typu daty kolejnych rozdziałów. Nazwa twittera pojawi się w najbliższym czasie po prawej stronie bloga w dziale "info o nas". Wasza ingerencja też mile widziana, więc chętnie poczytamy wasze pomysły na kolejne rozdziały. Oczywiście to już na twitterze.  KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! <3<3<3 LOVE YOU ALL OUR GIRLS ! 

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział X: Sorry for party rocking !

***Sercem Anety***

W poprzednim rozdziale:
...Natychmiast ruszyliśmy z Zaynem w stronę Izy i Nialla...
Dostałam białej gorączki, gdy to zobaczyłam. Myślałam, że ich pozabijam !!!

A: Co tu się dzieje ! - wbiegłam do kuchni rozzłoszczona.
Z: O kurwa...co wyście... - przerwał mu Niall.
N: Aneta ja za wszystko zapłacę...
I: To był wypadek.. - podeszłam do okna.
A: Czy wyście poszaleli ?! Wybiliście mi okno ! Ja pieprze...Na chwile was samych zostawić. - przyglądnęłam się dziurze wielkości pięści. - Jak wy to zrobiliście !? Czym !?
N: No bo my...To był wypadek...Ja chciałem...My chcieliśmy...
I: Ja ci to powiem - przerwała jąkanie Nialla. - Bo my chcieliśmy znaczy...jako, że chłopcy przyjechali, to my chcieliśmy to uczcić i...otwieraliśmy szampana...
A: Jakiego kurwa szampana !? Ja nie miałam żadnego szampana !!
N: No bo on był mój...
A: Aha, okey...i co ? Postanowiliście mi nim przyjebać w okno tak ?! - spojrzałam rozwścieczona w stronę tej dwójki.
I: Nie ! Poprostu go otwieraliśmy. Niall ma go z podróży i miał go w torbie...Nie pomyśleliśmy, że może być, aż tak zbuzowany...
Z: Niall ! Debilu ! Spoko, rozumiem, że się zbuzował, ale ciężko Ci było pomyśleć, żeby otwierać go ku górze ?! Co ci odjebało, żeby trzymać go płasko ?! - spojrzał w jego stronę.
N: Przestań się rzucać...Gdybym wiedział, że trafi w okno to bym go w ogóle nie otwierał.- burknął.
A: Przestańcie ! Nie interesuje mnie czy chciałeś czy nie ! Stało się..Bardziej się martwię o to, jak my będziemy teraz spać ?! Na dworze jest jeszcze zimno. Zawieje nas tu !
I: Na dzisiaj można powiesić jakiś ręcznik, albo koc, a dziurę zakleić taśmą. Jutro przejdziemy się do szklarza.
A: No raczej...
N: Jeszcze raz Cię przepraszam, serio to był wypadek. - powiedział drapiąc się po karku.
A: Trudno stało się. Ale wszelkie koszty ty ponosisz.
N: Bez dwóch zdań.
I: Skoro atmosfera się polepszyła to może wypijemy tego szampana ? - wszyscy spojrzęli się na mnie.
A: Wybilście okno, po to by go wypić, więc na marne raczej to nie poszło.
Z: Spokojnie. Jutro będzie stała tu już nowa szyba.
A: Taa, oby... - w tym czasie Iza rozlewała szampana. Odeszłam od okna i bum...klapsłam na dupsko. Wszyscy wybuchli śmiechem. Poślizgnęłam się na rozbitym szkle...
Z: Haha, nic ci nie jest ? - wstałam rozbawiona sytuacją.
A: Nie, nic haha, ale fajtłapa ze mnie...Weźcie to posprzątajcie...
I: Pójdę po miotłę. - i wyszła z kuchni.
Z: Nie zaczekaj, ja się tym zajmę. - poszedł za nią.

***Sercem Izy***

I: Nie musisz tego robić, poradzę sobie. - weszłam do łazienki rozglądając się za szufelką.
Z: Wiem, że tak, ale ja chcę ci pomóc. Więc gdzie jest miotła ?
I: Powinna być tam w składziku. -wskazałam palcem na drzwi. Po chwili usłyszałam głośne łomotanie. - Hahahaha co ci się stało ?
Z: Miotły mnie zaatakowały. Jeezu, jaki ona ma porządek.. - odparł próbując się wydostać spod zmiotek i mopów.
I: Haha pozwól, że ci pomogę. - zaczęłam ściągać z niego ten bałagan.
Z: Ale żałosna sytuacja.
I: Spokojnie nikomu nie powiem hehe - podniosłam Malika z podłogi.
Z: Dzięki. - i spojrzeliśmy sobie w oczy. W schowku było ciemno, jedynym światłem było to te dobiegające z łazienki. Brunet stał naprzeciwko mnie, dzielił nas może centymetr. Ręce zaczęły mi się pocić. Zapadła idealna cisza. Żadne z nas nic nie mówiło. Słyszałam szybkie bicie naszych serc. Malik zaczął zbliżać swą twarz do mojej. Serce chciało, by to się stało, jednak rozum podpowiadał mi, że to za wcześnie i ostatecznie to właśnie jego posłuchałam.
I: Khym...- przerwałam tą ciszę, cichym kaszlnieńciem. Nie mogłam zdobyć się na nic innego, gdyż zaschło mi z emocji w gardle.
Z: Rozumiem, nie chcesz...
I: Nie to nie tak, poprostu nie jestem na to gotowa. NIe w tym momencie.
Z: Dobrze, nie chcę niczego pospieszać. - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek, po czym podałam mu miotłę.
I: Robota czeka. - zaśmiałam się i poklepałam go ochoczo po ramieniu.
Z: Taa...- przewrócił oczami i uśmiechnął się od ucha do ucha.

***Sercem Anety***

Po dłuższym czasie do kuchni wszedł Zayn:
A: Co tak długo ?
Z: Nie mogliśmy znaleźć miotły. - odpowiedział unikając spojrzenia.
N: Akurat...- Niall zaśmiał się jak gdyby znał inną wersję, na co Malik odpowiedział groźnym spojrzeniem.
I: Znalazłam tą szufelkę ! - do kuchni wparowała Iza.
A: Szufelkę ? A to nie była miotła ? - Zayn rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie.
I: Szufelka i miotła. Masz tam straszny bałagan. - w tym czasie Zayn zamiótł odłamki, a Iza podała mu szufelkę.
A: Do prawdy...-puściłam jej oczko i podałam lampkę szampana.
N: No to toast.
I: Za ?
Z: Za pobite okno hehe.
A: Za wasz przyjazd kochani. Za wasz przyjazd. - stuknęliśmy się kieliszkami na znak toastu.
I: Smaczny. Gdzie go kupiłeś ? - zwróciła się do Nialla.
N: W Londynie. Kolega mi polecił.
A: Ładna butelka. Pewnie musiał nieźle kosztować. - powiedziałam przyglądając się jej.
N: Grosze hehe. - była to sarkastyczna odpowiedź.
Z: Co będziemy jutro robić ?
A: A co byś chciał ?
Z: Imprezę !
I: Możemy się wybrać do klubu.
N: Ja bym wolał domówkę..
A: Domówkę ? Kolejne okno chcesz mi wybić ?
N: Żadnego bicia ! Nad wszystkim zapanuję.
A: Już to widzę haha.
Z: Ale to jest całkiem dobry pomysł. Uważalibyśmy na wszystko, więc nic by się nie stało.
A: No nie wiem...
I: Zgódź się, ja pomogę w przygotowaniach. - patrzyli się na mnie z błagalnym wzrokiem.
A: No dobra...- Jest ! Tak ! - wykrzyczęli wszyscy. - Ale ja palcem nie kiwne, sami se to urządzajcie. Cieszcie się, żę wam chatę udostępniam.
I: Cieszymy się i to nam wystarcza. - blondynka uśmiechnęła się do mnie ochoczo.

- Po kilku godzinach zadzwoniliśmy po taksówkę. Zayna zawiozła do hotelu,a Izę do domu. Pogadaliśmy sobie z Niallem jeszcze przez dłuższy czas i poszliśmy zmęczeni spać.

***Następny dzień***

***Sercem Malika***

Wstałem dosyć późno, bo nie mogłem spać przez całą noc. Ciągle myślałam o niedoszłym pocałunku z Izą. Miałem wyrzuty sumienia...A co jeśli ją tym do siebie zraziłem ? To rzeczywiście nie był dobry moment na amory. Przyjechałem tego samego dnia i już pchałem się do niej z gębą. Co ona musiała sobie o mnie pomyśleć ? Będę musiał jej to jakoś wynagrodzić...Zadzwoniłem po Anetę, aby mi w tym trochę pomogła.

***Sercem Nialla***

Wstałem o 14.00. Tak, wiem, że późno, ale zeszłej nocy rozmawialiśmy do 3.00. Poszedłem pod prysznic. Użyłem żelu relaksującego. Właściwie to przez przypadek, bo był on Anety. Pomieszałem butelki, ale co tam. Pachnę marakują i brzoskwinią. Jednym słowem: dziewczęco. Zszedłem na dół na śniadanie. Mieszkanie było puste. Na stole leżała kartka od Anety. Napisała : "Jestem na mieście z Zaynem. Rozgość się. Będę za godzinę". Fajnie, że powiedziała, o której wróci, ale jest to bezwartościowe, gdyż nie wiedziałem, o której wyszła. Zrobiłem sobie kawę i postanowiłem zadzwonić do chłopaków. Zrobiłem coś w stylu konferencji na telefonie:

N: Cześć chłopaki ! Jak się macie ?
Liam: Niall ! Jak dobrze cię słyszeć. Jak minęła podróż ?
N: Lot samolotem nie najgorszy, gorzej z jazdą. Droga garbata.
Louis: Garbata powiadasz...A jak w domu ? Karmią cię porządnie ?
N: Zajebiście, na powitanie zjadłem gołąbki.
Louis: CO !?! JAK MOGŁEŚ !?!?!! - wykrzyczał mi do słuchawki.
N: Moja reakcja była podobna, ale to kapusta z mięsem.- zaśmiałem się.
Louis: Jaki debil to tak nazwał ?
N: Nie mnie pytaj...
H: A jak tam z Izą i Zaynem ?
Liam: Właśnie ? Nie pozabijali się z radości ? Hehe.
N: Pozabijać to nie, ale widać, że są zakochani.
H: Tylko ? Myślałem, że opowiesz mi jakieś pikantne szczegóły...
N: Pikantne ?
H: No tak, nie bzyknęli się jeszcze ?
N: My dopiero wczoraj przyjechaliśmy debilu ! Poza tym nie wszyscy są tacy jak ty i widzą tylko sex.
Liam: A wy znowu... A właśnie gdzie jest Zayn ?
N: Wyszedł z Anetą na miasto czy coś...
H: Z Anetą ?? - zapytał wyraźnie zaniepokojony.
Louis: Harry jest zazdrosny ! Haha
H: Ohh zamknij się...
Louis: Nie martw się skarbie i tak cię będę kochać.
H: Głupi jesteś.
Liam: Dość chłopaki ! Darujcie sobie te pląsy, chociaż teraz.
N: Oo ktoś przyszedł....Będę kończyć...
Liam: Pozdrów od nas Zayna i dziewczyny !
H: I poproś Anetę, by się wreszcie do mnie odezwała.- dodał Hazza.
N: Okey. Do usłyszenia.
Louis: Trzymaj się blondasie.

A: Cześć !! - krzyknęła z korytarza.
N: Hej ! Gdzie byliście ?
Z: Na zakupach. - Zayn wszedł do kuchni i postawił torby na ladzie.
N: Beze mnie !?
Z: Wybacz, ale ty spałeś. - powiedział powoli rozpakowując zakupy.
N: Mogliście mnie obudzić.
A: Za smacznie spałeś, by cię budzić. - dołączyła się do Zayna i kolejno chowała zakupy do szafek.
N: Słaby argument... Co kupiliście ? - przyglądałem się uważnie całemu zamieszaniu.
Z: To co lubisz. - uśmiechnął się od ucha do ucha.
A: Dużo żarcia, chyba wszystko co było w TESCO. - wystawiła język.
N: Byliście w TESCO ? No nie wierzę... Zaraz się wkurzę, że mnie nie wzięliście. - naprawdę się trochę zezłościłem.
A: Jeszcze będziesz miał okazje.
Z: Kupiliśmy alko.
N: Coś dla mnie ?
Z: Wszystko jest dla ciebie. I dla nas.
N: A jak z gośćmi ? Zaprosiliście już kogoś ?
A: A właśnie, zapomniałam o gościach. Haha
Z: A my w ogóle chcemy dużą imprezę ? - chwila ciszy, którą przerwała Aneta.
A: O nie, żadnych dużych imprez. Nie u mnie. Jak moja mama wróci, ma zastać ten dom takim jakim go zostawiła.
Z: No w porządku. To w takim razie kto będzie ?
A: Ty, Niall, Iza, Ja, Marta i to chyba wszyscy. - wyliczyła na palcach.
Z: I git. To może zacznijmy już rozstawiać jedzenie i w ogóle. - wszystkiemu bacznie się przyglądałem i nasłuchiwałem.
A: Ja zadzwonię do Izy, żeby poinformowała Martę, a wy wysypcie chipsy do misek. Są tam, w lewej górnej szafce. A i możecie zrobić popcorn. Zaraz wracam. - wyszła na korytarz. Zayn wyciągnął miski, a ja otworzyłem chipsy.
Z: Niall ! No kurwa !
N: No nie chcący...
Z: Zbieraj to i to szybko, zanim Aneta przyjdzie !
N: Przecież zbieram ! - powiedziałem wkurzony.
A: Iza powiedziała, że zadzwoni...Co tu się znowu stało ? Niall !!
N: No bo otwierałem i rozerwałem paczkę...za bardzo..
A: Zbieraj to i to już ! A propo bałaganu Niall, to byliśmy z Zaynem u szklarza. Szyba będzie gotowa dopiero na jutro. - w tym samym czasie zamiotłem chrupki.
Z: To i tak dobrze, musieliśmy dopłacić, bo nie chciał zrobić. Mówił, że najszybciej to na za tydzień.
N: Jaki cham...- wyrzuciłem pozbierane chipsy do kosza.
A: Dobra panowie, ja idę się wykąpać i ogółem ogarnąć. Za godzinę powinna wpaść Iza, więc nie puśćcie chaty z dymem.

***Godzinę później***

***Sercem Izy***

Rozmawiałam z Martą i postanowiłyśmy przyjść osobno. Szykowałam się cały dzień. Ubrałam czarną prostą sukienkę przed kolano, a do tego czarne szpilki z pasiastymi dziurami i odkrytym palcem. Dobrałam do tego małą torebkę w cekiny z flaga Wielkiej Brytanii, na telefon i klucze. W trakcie rozmyśleń, doszłam do mieszkania Anety :

I: Siemanko ludzie ! - Zayn wyszedł mi na powitanie.
Z: Cześć piękna. - dał mi buziaka w policzek, którego odwzajemniłam.
N: Hej Izzy ! Chodźcie mi pomóc. - zawołał Horan z kuchni.
I: No to w czym Ci pomóc ? - weszłam do pomieszczenia.
N: Umiesz robić koreczki ? - zapytał trzymając w ręku wykałaczki.
I: Każdy głupi, by potrafił hehe.
N: Weź ser z lodówki i pokrój go w kosteczki.
Z: Ohoho Horan w kuchni i już wydaje rozkazy hehe. - Niall spojrzał się na niego z zakłopotaniem.
N: Zayn pokrój szynkę. Chyba wiesz jak. - rzucił mu sarkastyczne spojrzenie, które Zayn odwzajemnił.
I: Dobra szefie, my już wiemy co mamy robić, a ty ? Masz zamiar w czymś pomóc ? -powiedziałam krojąc ser, tak jak mi kazał.
N: Ja robię swój specjał na kolację. - spojrzeliśmy na niego z zaciekawieniem.
I: Czyli ?
N: Kurczaka z frytkami, nie czułaś jak weszłaś ?
I: No nie specjalnie, wręcz przeciwnie coś śmierdziało.
Z: Niall kiedy wstawiłeś tego kurczaka do piekarnika ? - spojrzał z przerażeniem w stronę kuchenki.
N: O FUCK ! - blondyn podleciał w mgnieniu oka do piekarnika, po jego otwarciu wydostała się wielka chmura dymu. - Ja pierdziele...
I: No to jak ty pilnujesz ? Marny z ciebie kucharz. haha - wyśmiałam nieco Horana.
N: A weź przestań...Katastrofa jakaś...Czy jest cokolwiek czego jeszcze tutaj nie zniszczyłem ? - wyraźnie posmutniał.
Z: Lepiej nie zadawaj takich pytań, bo nowe pomsły Ci do głowy przyjdą haha. - zażartował brunet.
I: Co dziś robiłeś ? - zwróciłam się do Zayna, podczas gdy Horan ratował sytuację i wachlował ścierką w stronę wybitego okna.
N: Teraz to się ta dziura w oknie nadaje idealnie. - spojrzęliśmy w stronę blondyna z uśmiechem, po czym Zayn odpowiedział na moje pytanie.
Z: Byłem na zakupach.
I: Sam ? - zapytałam wlewając se w tym czasie sok.
Z: Nie, z Anetą.
I: O to fajnie, i co kupiliście ?
Z: No, dzisiejszy prowiant i procenty hehe. - uśmiechnął się wystawiając jęzor na wierzch.
I: Aha, a właśnie gdzie Aneta ?
Z: Ogarnia się, apropo ślicznie dziś wyglądasz.
I: Lepiej późno niż wcale.
Z: Ale co ?
I: Lepiej późno niż wcale, że to w ogóle zauważyłeś.
Z: Oj, nie było okazji. - przytulił mnie do siebie.
I: Przeprosiny przyjęte.
N: Ej nie miziać mi się tu !
I: O matko, przez chwilę zapomniałam, że tu jesteś haha.
N: No wielkie dzięki... Idę po Anetę i tak nic tu po mnie. - wychodząc wyraźnie zmierzył nas wzrokiem.

***Sercem Anety***

A: "Baby you light up my world like nobody else, tyryryry - podśpiewywałam se pod nosem.
N: "The way that you flip your hair gets mi overwhelmed" hehe.
A: O Niall, nie zauważyłam kiedy wszedłeś. I co myślisz ?
N: O czym ?
A: No czy mogę już oficjalnie ogłosić przyjęcie szóstego, żeńskiego członka zespołu.
N: Hahah, a no pewnie. Dajmy to od razu do medii.
A: Czemu nie haha. - powiedziałam wkładając kolczyki i siedząc w niedopiętej sukience.
N: Ślicznie wyglądasz.
A: Pomożesz mi ? -wskazałam na niedopięty zamek.
N: Pewnie. - powoli zbliżył się do mnie i delikatnym ruchem zapiął mi zamek w sukience.
A: Dziękuję. -wyjąkałam. - Ykhym, to jak idziemy do nich ?
N: Nie wiem czy im nie będziemy przeszkadzać.
A: Jak to ?
N: Miziają się co chwila !
A: Serio ? Ohh...jak słodko...No trudno będą musieli przeżyć naszą obecność. - pociągnęłam Horana za rękę i po chwili znaleźliśmy się w salonie. - Hej kochanie ! O widzę, że wszystko już poustawialiście. - powiedziałam.
I: Cześć czubku ! A no ustawiliśmy, ustawiliśmy..
M: Siemanko wariatko ! - z kuchni wyłoniła się Malinka z miską frytek.
A: Jejku hej ! Kiedy się tu znalazłaś ?
M: A przyszłam chwilę temu. Jak tam ?
A: A u mnie wszystko jak najbardziej w porządku. Widziałaś okno w kuchni ?
M: Hahaha Widziałam, aj Niall, Niall. - spojrzała się w kierunku chłopaka.
N: A właściwie to my się sobie jeszcze tak w cztery oczy nie przedstawiliśmy. Tak, więc Niall jestem.
M: No fakt. Heh Marta, ale możesz mówić na mnie Malina. - podałam mu rękę, po czym się uścisnęliśmy.
Z: No to co, LET'S PARTY ROCK !

 - Zayn puścił muzę z wieży i impreza się grubo zaczęła. Wóda się lała i lała, no nawet powiedziałabym, że nie koniecznie do kieliszków, bo polewającym jak podejrzewam świat zaczął wirować. Iza siedziała z Zaynem w objęciach. Nie pili za dużo, praktycznie w ogóle, za to Marta z Niallem, O_O Mamuniu praktycznie wszystko sami wychleli. A żeby to tylko...Najebani w cztery dupy stali na środku pokoju i wariowali bez opamiętania. Mówią, że to Zayn ma dziwny taniec po pijaku, to chyba nie widzieli Nialla. Ot się para do kieliszka znalazła. Chętnie bym się do nich dołączyła, ale jako szef imprezy musiałam zachować trzeźwość, więc wypiłam tylko jedno piwo. Po jakimś czasie zaczęło brakować przekąsek, więc postanowiłam pójść do kuchni. W tym samym czasie Iza z Malikiem dokądś wyszli. W kuchni trochę mi zajęło, musiałam pozmywać, pościerać rozlane wszędzie napoje i inne duperele. Gdy uznałam, że jest ''w miarę'' czysto postanowiłam wrócić do salonu z pełną miską popcornu. Otworzyłam drzwi i...:

A: O Boże... -wypuściłam miskę z rąk,a jej zawartość rozsypała się po pokoju. Myślałam, że mi oczy z orbit żywcem wyjdą.

***Sercem Izy***

Z: Dokąd mnie prowadzisz ?
I: To niespodzianka..
Z: A mogę chociaż zdjąć tą opaskę z oczu ?
I: Ani mi się waż !
Z: Daleko jeszcze ?
I: Kawałek...
Z: Mam nadzieję, że nie prowadzisz mnie do lasu. Wiedz, że cokolwiek zrobisz to zaczną mnie szukać.
I: Pogięło Cię ?!
Z: Nie, jestem całkiem poważny haha. A dla ciebie to dobrze, że nic takiego nie planujesz, bo i tak bym cię w nocy nawiedzał.
I: Wolę cię żywego.
Z: Ja też wolę być żywy.
I: Jesteśmy ! Możesz zdjąć opaskę.
Z: O w mordę ... Skąd wiedziałaś ?! - z zachwytu, aż otworzył buzię.
I: A tak jakoś przypadkiem natrafiłam na twój wywiad w necie, no i padło tam pytanie o największym marzeniu, i o to jesteśmy na dachu .
Z: Tu jest niesamowicie...
I: Co powiesz na winko ? - stanęłam przed nim z zakorkowaną butelką.
Z: Nawet o tym pomyślałaś ? Jesteś boska ! - przyciągnął mnie do siebie i chwycił delikatnie w biodrach.
I: E, e...jeszcze nie teraz.-odsunęłam się zmysłowo od bruneta i usiadłam. - Usiądź koło mnie.- powiedziałam.
Z: Twe słowo mym rozkazem hehe.
I: Bajkowo tu prawda ?
Z: Bez dwóch zdań. Nie wiedziałem, że możesz być, aż tak zaskakująca. To w moim interesie powinno leżeć zabranie cię na taką pierwszą randkę.
I: Przestań. Złammy stereotypy. Jeszcze się wykażesz.
Z: Nie wiem czy uda mi się to przebić.
I: Wierzę w twoją wyobraźnię.
Z: A ja w nią jakoś zaczynam wątpić hehe. -uśmiechnęłam się pod nosem.
I: Co powiesz na zabawę w pytania ?
Z: Bajer z filmu ?
I: Z filmu, nie z filmu, ale dowiem się więcej o Tobie,
Z: No dobra, więc zaczynaj. Co chciałabyś wiedzieć.
I: A więc, ile dziewczyn miałeś przede mną ?
Z: Jedną, taką na poważnie to jedną. A ty ? Ile chłopaków skradło ci serce ?
I: Też jeden. Okropny idiota i wieśniak, ale jednak był.
Z: Zostawmy przeszłość. Teraz moja kolej. W wieku ilu lat przeżyłaś swój pierwszy pocałunek ?
I: Miałam 7 lat,a mój partner był szczerbaty haha. A jak było z Tobą ?
Z: 17.
I: Tak późno ?
Z: Czekałem na tą jedyną.
I: Haha i co może jeszcze wierzysz we współżycie po małżeńskie ?
Z: Ja to nie Niall.
I: Haha oddaje honor. A więc, następne pytanie. Banalne, ale hm..ulubiony kolor ?
Z: Definitywnie niebieski.
I: No co ty ! To tak jak i mój !
Z: Pasujemy do siebie. - uśmiechnęłam się tak szczerze, że aż rumieńce wyszły mi na policzkach.
I: Słodki jesteś. - odwzajemnił uśmiech z tą różnicą, że w jego wykonaniu wygląda on o niebo lepiej.
Z: Chciałem Cię przeprosić...
I: Ale za co ?
Z: Za wczoraj...Głupio wyszło...
I: Wcale, że nie.. Bynajmniej ja tak nie uważam. Pokazałeś swoją dojrzałość tym, że pozwoliłeś mi zadecydować o chwili, w której chciałam, by się to wydarzyło.
Z: Mam dla ciebie prezent. Zamknij oczy...
I: Chyba nie zamierzasz mi się oświadczyć ? - serce stanęło mi w gardle...


A oto i kolejny rozdział naszego zwariowanego opowiadania. Na samym początku chciałybyśmy wam podziękować za komentarze, za ogromną ilość wejść i co chwila nowych członków. MASSIVE THANK YOU ! ;* Ten rozdział jest jednym z najdłuższych, ale nie bez powodu. Jest on rekompensatą tygodniowego czekania na kolejny rozdział. A więc miłego czytania i do następnego ;*;*;* KOMENTUJCIE ! ;D